
Przenosimy się na kompletne odludzie,na farmę,gdzie mieszkańcy są samowystarczalni.Bez telewizorów,telefonów,odcięci od świata zewnętrznego.Brzmi fajnie?Dla mnie jak najbardziej,bo sama chciałabym doświaczyć czegoś podobnego na jakiś czas,by odciąć się od problemów życia codziennego.Każdy z mieszkańców farmy znajduję spokój i schronienie.Każdy z nich przed czymś ucieka.Tworzą jedną wspólnotę,której przewodniczy tajemniczy Alex.Od razu zauważamy,że Alex emanuje blaskiem i spokojem,jak przywódca nie jednej sekty...To on pomaga mieszkańcom odnaleźć własną drogę.To wokół niego dzieje się cała historia.Przynajmniej tak nam się wydaje na początku.. ;) Na farmie zjawia się Laura,wraz Ze swoją córką Tilly.Laura zmaga się z bólem i żałobą po tragicznie zmarłym mężu,a Tilly próbuje poradzić sobie z tragedią na swój własny sposób.Laura liczy na pomoc Alexa w sprawie z ubezpieczalnią,która nie chce wypłacić wdowie pieniędzy za jej męża.
Czy pomysł o przeprowadzce na farmę,był dobrym pomysłem?Ale przecież czego nie zrobi się dla swojej rodziny,by odbudować relację z najbliższymi,prawda?Czy nowa rodzina pomoże uporać się Laurze i Tilly z problemami?
Książka miesza nam w głowie,ale na szczęscie ostatnie rozdziały wyjaśniają nam całą,bardzo zawiłą,historię Laury,Tilly i ich nowej rodziny na farmie.Polecam! 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz