środa, 22 kwietnia 2020



"Chata na krańcu świata" Paul Tremblay 4/10


Siedmioletnia Wen i jej dwóch ojców - Eric i Andrew wyjeżdzają do domku nad jeziorem przy granicy kanadyjskiej by odciąć się od Internetu, telefonów i by w końcu dobrze wypocząć. Ich chata stoi na kompletnym odludziu, od sąsiadów dzielą ich kilometry. Pewnego popołudnia, do łapiącej koniki polne Wen, podchodzi mężczyzna, który kojarzy się dziewczynce z dużym misiem. Nieznajomy ma na imię Leonard. Jest miły i też lubi łapać koniki polne. Wen postanawia pobawić się z Leonardem. Nagle mężczyzna wypowiada słowa, które przerażają dziewczynkę. „Nie ponosisz winy za nic, co się wydarzy. Nie zrobiłaś nic złego, ale wasza trójka będzie musiała podjąć trudne decyzje. Obawiam się, że będą to decyzje straszliwe. Z całego pękniętego serca pragnę, żebyś nie musiała ich podejmować”. Do chaty zbiżają się kolejni nieznajomi, a w rękach trzymają dziwne bronie. Dziewczynka ucieka do domu, by ostrzec tatusiów. Barykadują się w domu. Są przerażeni. Nie mają łączności ze światem zewnętrznym, nie mają jak zadzwonić na policję.. Nowi przybysze upierają się, że nie chcą nikomu zrobić krzywdy i chcą tylko porozmawiać.. Czy aby na pewno? Co takiego miał na myśli mężczyzna, mówiać Wen o trudnych decyzjach ?

"Chata na krańcu świata" jest o strachu. Pokazuje, do czego zdolny jest człowiek, gdy jego życie, lub życie najbliższych jest zagrożone i jak słaba może być psychika ludzka, gdy okazuje się, że to mogą być nasze ostatnie godziny życia. Książka jest dość... specyficzna. Bardzo mi się dłużyła. Niektóre sceny trwały zdecydowanie za długo. Książkę odkładałam i czytałam w kilku podejściach. Od samegopoczątku wciąga, bo fabuła wydaje się być bardzo ciekawa, natomiast im dalej tym trochę gorzej. Muszę przyznać, że ciężko mi się ją czytało. Gdy tylko historia zaczynała trzymać w napięcu, to działo się coś, co powodowało iż całe powietrze uciekało i znów od początku trzeba było gdzieś się zaczepić. Jeśli chodzi o samą historię, to jest ona dosyć przerażająca. Dobrze, bo taka miała być. Brutalne opisy mordowania ofiar w zamian za życie całego świata. Dziwna to była historia. Ale każdy musi wyrobić swoje zdanie. Na duży plus zasługuje wydanie. Jak zawsze, wydawnictwo Vesper zrobiło dobrą robotę. Twarda oprawa, mroczne ilustracje. Rewelacja !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  "Grudniowe kwiaty" Karolina Wilczyńska 5/10 Z autorką spotkałam się po raz pierwszy, więc z tą książką miałam niemały problem. O...